Witam serdecznie!

Długo zabierałam się do napisania do Pani wiadomości. Na wstępie chcę Panią bardzo przeprosić za to, że tak długo się nie odzywałam.

Muszę przyznać, że przez ten okres wiele się nauczyłam, zgłębiałam swoją wiedzę na temat diety, obserwowałam zmiany jakie zachodziły w zachowaniu i samopoczuciu Janka po wyłączeniu szkodliwych dla niego pokarmów. I wyciągnęłam z tego doświadczenia ważny wniosek – warto, naprawdę warto spożywać pokarmy zdrowe, samemu przygotowywać posiłki i zwracać uwagę na to, co kupujemy. 

Wcześniej wydawało mi się, ze bez produktów z maki pszennej czy cukru nie uda nam się przetrwać. Dużo szukałam, błądziłam, ale w końcu doszłam do takiego momentu w swoim życiu, że wiem, że mąka pszenna i produkty z niej zrobione są nić nie warte.

Dosyć długi czas bazowałam na mieszankach gotowych mąk Bezgluten czy Schar. Teraz już ich kompletnie nie potrzebuje. Bo co z tego, że są bezglutenowe, jak zawierają całą masę konserwantów, środków spulchniających i niektóre mieszanki mają cukier.

Teraz z przyjemnością komponuje sama mieszanki z mąki kukurydzianej, ryżowej, jaglanej gryczanej itp. Nie kupuję Jankowi gotowego chleba bezglutenowego, tylko sama mu piekę delikatny chlebek bez drożdży, bez mleka czy środków konserwujących. Mam w asortymencie też mąkę kokosową i z pestek dyni. Produktów zdrowych i świetnych jakościowo jest mnóstwo.

Cukier też już nie stanowi dla mnie takiego problemu, wydawało mi się to nieosiągalne – żyć bez cukru. Ale udało się, bardzo smakuje nam inulina jako dodatek do ciastek czy do posypywania placów - Janek je uwielbia, napar z liści stevii doskonale przełamuje gorycz herbatek, które pije Janek. Udało mi się przemycić mu całą gamę warzyw, np. zetrę na tarce dynię, marchewkę, cukinię czy odrobinę cebuli, dodam zaparzone mielone siemię  lniane (zamiast jajka) odrobinkę mąki (z mojego asortymentu) i smażę na niewielkiej ilości oleju kokosowego pyszne placuszki. Janek jest zadowolony, bo je to co lubi, a ja jestem zadowolona, bo mu smakuje. 

Wiele mogłabym jeszcze pisać na ten temat, przyznam, że zbyt długo do pewnych rzeczy się przekonywałam, ale teraz mogę przyznać, że to wcale nie jest takie trudne, a przygotowywanie posiłków sprawia mi teraz wiele radości, zwłaszcza, że wiem, że zdrowo jemy. Powiem szczerze, że nie wiem jakim cudem na półki marketów trafia tyle śmieciowego „jedzenia”, że przemysł spożywczy jest tak skażony dodatkami, polepszaczami smakowymi, konserwantami itp. Cała gama tych cudnych dodatków powinna być bezwzględnie zakazana.

Chcę jeszcze raz przeprosić Panią za moje sceptyczne podejście do diety na początku naszej drogi. Wiem, że bardzo chciała Pani nam pomóc, pomóc mojemu synkowi. Widzę, jaka zmiana w nim nastąpiła, ma więcej energii, radości i coraz lepszy kontakt z nami. Poprawił mu się apetyt, próbuje nowych smaków i zrobił duże postępy w terapii. 

Dziękuję!

I pozdrawiam!

Imię chłopca zostało zmienione.